Po co oni go wprowadzili do serialu?
Jest taki szlachetny, dobry, odważny, kochany.. .Aż rzygać się chce...
Jestem dopiero przy końcówce drugiego sezonu... Jeżeli on zostanie na dłużej (i do tego będzie z Paige) - zarzygam się na śmierć (przepraszam za brzydkie słownictwo)....
Każda postać była unikatowa, ma "to coś" (nawet Cabe) a ten Tim... To prostu kolejna kłoda na drodze Waltera i Paige...
Dodam od siebie, że zachowanie Paige względem Tima to zrobienie z niej idiotki, całe dwa sezony było genialne emocjonalne napięcie między nią a Walterem, zbliżali sie ku sobie, choć oboje przyznawali, że nie, aż tu nagle, jw. taki szlachetny, dobry, odważny, kochany.. .Aż rzygać się chce Tim, robi mętlik w głowie Paige. Tim jako ta kłoda z punktu widzenia klimatu, emocji i napięcia budowanego przez całe dwa sezony nie ma żadnego uzasadnienia, jedyne kłody jakie powinny być rzucane im pod nogi to ich przygody, ale nie te sercowe... Tim Jest zwyczajnym sztucznym tworem, który uświadamia mi po raz kolejny jak durni bywają scenarzyści za oceanem. Choć przyznam, że tworem do znielubienia Paige przez widzów, innego uzasadnienia nie widzę. Ale po co twórcy chcą sprawić by ludzie mniej przywiązywali się do Paige, po co rozwalać sympatię? Bo idę o zakład, że to co jest teraz większości widzów się nie podoba, zwłaszcza, że Tim jest nijaki, nawet nie jest przystojny ani męski. Jest ciepłym kluchem, który udaje wielkiego SEALS.
Osobiście Tim nie podobał mi się od początku kiedy tylko się zjawił. Wtedy już wiedziałam że nieźle namiesza. Noi się nie myliłam. Tak naprawdę jest największym kretynem w tym serialu jaki kiedykolwiek się pojawił. Dobrze że nie na długo. Obejrzałam już 3 sezon i kamień spadł mi z serca co do Tima.