Widze, ze USA nadal podtrzymuja narracje (wypunktuje):
1) Minister Wojny traci swoje wplywy, bo wojna sie skonczyla ale
2) zajmuje sie ochrona Prezydenta, ktory zostaje zabity
3) strzalem w glowe niemal z przylozenia, przez jakiegos blazna bez doswiadczenia wojskowego
4) ten sam Minister Wojny, mimo swojej razacej niekompetencji, zajmuje sie sledztwem i nikt nie widzi w tym niczego dziwnego
5) wdowa po Prezydencie traci wszystkie srodki do zycia, konczac w nedzy, i nikt jej nie potrafi pomoc, mimo ze otaczaja ja jedni z najbogatszych ludzi na swiecie (doslownie!)
6) w tym samym czasie jednoczesnie sprawa zabojstwa Sekretarza Stanu znika z wokandy, jakby nikogo to nie obchodzilo!
Ale nic sie nie stalo, nic sie niestalo, bo przeciez nadal zyja barany przekonane, ze JFK zostal zabity przez jednego goscia strzelajacego ze zuzytej strzelby przez gesta korone drzewa zaslaniajacej widok na cel.
Narracja to podstawa, debilstwo i tak uwierzy, co ten serial po raz wtory udowadnia.