Film opowiada o kulisach wyjaśniania przyczyn katastrofy promu Challenger w 1986 r. Ostatecznie winna w sensie technicznym okazała się uszczelka, zaś w sensie strategicznym pycha menagerów NASA, a raczej ich uwikłanie polityczno-finansowe. Tym, który wziął na siebie niewdzięczną rolę wykazania prawdy i jej publicznego wyartykułowania był światowej sławy fizyk Richard Feynman, któremu podpowiadali i cicho go wspierali gen. Kutyna i astronautka Ride.Głównym bohaterem filmu jest chorujący na raka prof. Feynmann, w postać którego bardzo udanie wcielił się William Hurt (grający trochę Bridgesem). To jego grze - naukowca dążącego za wszelką cenę do wykrycia prawdy - w dużej mierze zawdzięczamy emocjonujące chwile i satysfakcję, że jednak prawda zwyciężyła. To nie jest film dla zwolenników akcji, katastrof, sensacji ani dla lubujących się w political fiction. To zwykły, dobrze "skrojony", film telewizyjny. Nb. nie sądzę, by polską tv było stać na podobny film o katastrofie w Smoleńsku; choćby z tego powodu, że 5 lat po katastrofie nie zabrał głosu jeszcze "nasz Feynmann", jakkolwiek by się miał nazywać.