Sama miałam ochotę zabić tę babę ;) jak dla mnie fabuła wciągająca tylko muszę się teraz nieco uspokoić ;)
Ło mnie tez, pod koniec to tak we mnie emocje sie gromadziły. Nerwy miałam jak trudno było ją dobić.
Chociaż sama jestem żoną i z chęcią sponiewierałabym tak każdą kochankę mojego męża, to mentalność jego żony była równie irytująca. Przy pierwszym spotkaniu z psychiczną, zgrywała się na sukę, która chce udowodnić swoją wyższość nad sekretarką. (zapominając kim sama była). Smiać mi się chciało, gdy wyrzuciła męża z domu słowami: "z mojego domu". Serio, jej domu? A kto na niego zarobił?
Ogólnie nie polubiłam ani kochanki, ani jego żony.
Wyobraź sobie, że opieka nad dzieckiem i domem to też praca, poza tym nie wiesz kto tak naprawdę na niego zarobił i do kogo dom prawnie należy.
Wlasnie nie wyobrazam sobie - chociaz mam meza, blizniaki i duzy dom, to mam jeszcze wystarczajaco czasu aby zajac sie firma. Pomimo to do sekretarki mojego meza odnosze sie grzecznie.
Dokładnie była arogancka ale skoro wyczuła zainteresowanie jej mężem - to zrozumiała reakcja , mimo wszystko masz racje jakoś żadna z nich nie wzbudziła mojej sympatii , jedna nie lepsza od drugiej.W końcu jego żonka sama kiedyś była jego sekretarką( z która z resztą sypiał) i która przyznała się do tego że był on w tym czasie w związku z inną .Wniosek z tego jeden obydwie są siebie warte.
Nareszcie ktoś kto również się śmiał z żony która wyrzuca męża z "jej" domu za który nie zapłaciła <3
są małżeństwem, więc nawet prawnie dom jest jej. Fakt, że pracowała w domu i nie miała z tego pieniędzy nie zmienia tego faktu.
Mnie się film podobał ;) Ma w sobie może zbytnią delikatność, ale generalnie nie jest źle :)
Mnie zdenerwował ale to przez scenariusz który im dalej w film tym bardziej stawał się kiepski. Najpierw żona wywala męża na zbity pysk na 3 miechy nie wierząc mu w nic (bo przecież mąż musi być łajdakiem bo niemożliwe żeby był OK). Później ta głupia pani detektyw która powinna już dawno być na emeryturze pokazuje jakiś śmieszny pamiętnik że niby to są jakieś dowody i opowiada inne pierdy a Beyonce musi za nią rozwiązywać wszystkie problemy. Kartki napisane przy kwiatach, żenada bo takie coś każdy może sobie napisać i to nie jest żaden dowód. Rozwaliła mnie również niania która otwiera drzwi od razu wpuszczając kogokolwiek i nie kumając nic a nic (skąd my to otwieranie drzwi znamy, z polskich seriali?). Ha ha ha, a może ho ho ho bo w filmie były święta. Pomysł ciekawy ale scenariusz momentami klękał i to sromotnie.
Ooo, no nareszcie. W tym filmie każdy tak naprawdę miał kalafiora zamiast mózgu.
Żonka - zera zaufania, sekundowa furia zamiast wsparcia męża.
Detektyw - zero użycia szarych komórek. Wszystko tak jak określiłeś/określiłaś. Notatki i kwiaty jako dowód - śmiech na sali:)