Od początku wydaje się że opowiadana historia potoczy się wg. wielokrotnie już sprawdzonego schematu młodego utalentowanego outsidera który opierając się niezrozumieniu środowiska, na skutek swojej pracy oraz iskry bożej osiąga sukces i zdobywa laury w życiu zawodowym oraz prywatnym.
Nic bardziej mylnego. Reżyser inteligentnie igra z oczekiwaniami widza tworząc nie tylko satyrę na artystyczne środowisko tzw. młodych gniewnych, ale również rozprawia się ze schematami fabularnymi.
W filmie pojawia się cała galeria wyrazistych, drugoplanowych postaci wykreowanych przez wybitnych aktorów. Najciekawsze z nich to postać charyzmatycznego profesora malarstwa wykreowana przez Johna Malkovicha oraz zapijaczonego,pozbawionego złudzeń malarza - Jim Broadbent.
Wiem co nieco o artystycznym środowisku akademickim więc uchwycone w filmie realia były miłym aczkolwiek uczynionym w krzywym zwierciadle powrotem do przeszłości. Uważam że obserwacje są trafne, a reżyser słusznie naśmiewa się ze snobizmu i zakłamania obecnego na styku uczelni i świata tzw. "wielkiej sztuki". Myślę że każdy kto planuje wybrać się na taką uczelnię powinien obejrzeć ten film chociażby po to aby spojrzeć z niejakim dystansem na samego siebie i swoje wyobrażenia dotyczące uczelni artystycznych.
Sukces w malarstwie osiąga w filmie początkowo osoba która nie jest prawdziwym studentem tylko podstawionym policjantem, natomiast nasz bohater który dwoi się i troi żeby zostać drugim Picassem dopiero gdy decyduje się na oszustwo zdobywa sławę.
Choć przerysowane wydaje się to wiarygodne. W świecie wysokiej sztuki często kryteria oceny są tak rozmyte że daje to doskonałą okazję do zaistnienia różnym "artystycznym magikom".
Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie w filmie wątku seryjnego mordercy który w finale bierze udział w przewrotnym happy endzie. W ogóle scenariusz wydaje się być dopracowany, wszystko w nim ma swoje uzasadnienie.
Poza tym świetne dialogi, dobrze dobrana muzyka, lekkość narracji, bezpretensjonalność i cala galeria świrów czynią z obrazu Terry Zwigoff'a coś godnego polecenia.
Nie działa edycja więc pozostaje dopisać coś w ten sposób:)
Od początku wydaje się że opowiadana historia potoczy się wg. wielokrotnie już sprawdzonego schematu młodego utalentowanego outsidera który opierając się niezrozumieniu środowiska, na skutek swojej pracy oraz iskry bożej osiąga sukces i zdobywa laury w życiu zawodowym oraz prywatnym.
Nic bardziej mylnego. Reżyser inteligentnie igra z oczekiwaniami widza tworząc nie tylko satyrę na artystyczne środowisko tzw. młodych gniewnych, ale również rozprawia się ze schematami fabuły oraz obrazem głównego bohatera.
W filmie pojawia się cała galeria wyrazistych, drugoplanowych postaci wykreowanych przez wybitnych aktorów. Najciekawsze z nich to postać charyzmatycznego profesora malarstwa wykreowana przez Johna Malkovicha oraz zapijaczonego,pozbawionego złudzeń malarza - Jim Broadbent.
Główny bohater z początku budzący sympatię z czasem staję się tym czym tak bardzo pogardzał. Zamiast odnaleźć pasję w samym sobie i czerpać z tego satysfakcję daje się uwieść blaskowi sławy i zaprzepaszcza swoje ideały. W sumie byłoby to bardzo tragiczne gdyby tematu nie potraktowano z odpowiednim dystansem i poczuciem humoru.
Wiem co nieco o artystycznym środowisku akademickim więc uchwycone w filmie realia były miłym aczkolwiek uczynionym w krzywym zwierciadle powrotem do przeszłości. Uważam że obserwacje są trafne, a reżyser słusznie naśmiewa się ze snobizmu i zakłamania obecnego na styku uczelni i świata tzw. "wielkiej sztuki". Myślę że każdy kto planuje wybrać się na taką uczelnię powinien obejrzeć ten film chociażby po to aby spojrzeć z niejakim dystansem na samego siebie i swoje wyobrażenia dotyczące uczelni artystycznych.
Sukces w malarstwie osiąga w filmie początkowo osoba która nie jest prawdziwym studentem tylko podstawionym policjantem, natomiast nasz bohater który dwoi się i troi żeby zostać drugim Picassem dopiero gdy decyduje się na oszustwo zdobywa wątpliwą sławę.
Choć przerysowane wydaje się to wiarygodne. W świecie wysokiej sztuki często kryteria oceny są tak rozmyte że daje to doskonałą okazję do zaistnienia różnym "artystycznym magikom".
Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie w filmie wątku seryjnego mordercy który w finale bierze udział w przewrotnym happy endzie. W ogóle scenariusz wydaje się być dopracowany, wszystko w nim ma swoje uzasadnienie.
Poza tym świetne dialogi, dobrze dobrana muzyka, lekkość narracji, bezpretensjonalność i cala galeria świrów czynią z obrazu Terry Zwigoff'a coś godnego polecenia. Dla mnie najbardziej godne pochwały jest korzystanie ze schematu po to aby na oczach widza go zburzyć, dzięki temu film trzyma w niepewności do samego końca i nie jest kolejną głupawą komedyjką.
zgadzam sie z tobą, też uwazam ten film za genialny, wlaszcza jak sie pozało troche akademickie środowisko artystyczne. w wielu przypadkach jest to banda miernot naawzajem poklepujaca sie po ramionach, wychwalająca to i tamto w świtle fleszy, a za kulisami robi sie mala, zawzięta i mściwa. "kolege" po fachu utopiliby w łyzce wody.
aż se obejrze jeszcze raz.
a było nie wklejać drugiej wersji tekstu. i tak nikt nie prrzeczyta:)
a patrz taki fajny film a tak niska średnia. szkoda. A taki Pamiętnik w top 100, zgroza
pozdr
W pełni się zgadzam. Pełen smaczków widocznych dla uważnych. Tylko pod koniec tajemnice zbyt szybko i trochę trywialnie rozwiązane.
Poza tym czarujący i pełen nienachalnego erotycznego napięcia ;)
Dałem filmowi 7, przede wszystkim przez nierówne, nieco ospałe tempo filmu. Cała reszta git! Celna satyra na to środowisko - sam zajmuję się trochę foto, trochę grafiką/komiksem i choć na ASP się ostatecznie nie dostałem (to już nieco lat temu), to jednak miałem nieco okazji poznać ludzi stamtąd, plus nieco na innych studiach o podobnym profilu. Wszystko się zgadza - trochę schizofrenii, nieco onanizmu, trochę "attention whore", trochę miernot, trochę przebłysków geniuszu - cała tęcza wad i zalet ludzi o artystyczny, zapędzie. W tym fyrtlu, najważniejsze jest znalezienie dystansu do świata i samego siebie. O tym jest ten film i tego życzę wszystkim absolwentom ASP, lub tym którzy tam pójdą. ;)