Recenzja filmu

Transformers (2007)

Zacznę od wyjaśnienia, czym jest film "Transformers", a czym nie jest. Otóż najnowsza produkcja Michaela Baya to po prostu film akcji o robotach z kosmosu, które prowadzą ze sobą wojnę. Ten obraz nigdy nie miał mieć niczego głębszego jak filmy Kubricka czy Bergmana, nie miał być też filmem realnym. To po prostu akcja połączona z S-F, która zapewnia ludziom rozrywkę. Zacząłem od tego, ponieważ niektórzy spodziewali się chyba czegoś na miarę "Odyseji Kosmicznej 2001" i nie potrafią zrozumieć, do czego przeznaczona jest ta produkcja. Tak więc piszę jeszcze raz, że to tylko rozrywka. Skoro napisałem już, jaki był cel nakręcenia tego filmu, to teraz przejdę do krótkiego opisu fabuły. Od wielu wieków w kosmosie trwa wojna między dwoma rasami robotów, Autobotami i Deceptikonami o władzę nad wszechświatem, którą ma im zapewnić tajemniczy sześcian. W końcu wojna dociera na Ziemię i ostatnią nadzieją ludzkości na przetrwanie jest nastolatek Sam Witwicky, który wraz ze swoją piękną przyjaciółką Mikaelą oraz kilkoma autobotami (dobrymi robotami) zrobi wszystko, aby sześcian nie dostał się w ręce Megatrona (przywódca Deceptikonów), gdyż wtedy nasza planeta i cały wszechświat będą zgubione. Tego z pewnością żaden człowiek by nie chciał, gdyż mogło by dojść do sytuacji gdzie będą nas terroryzować nasze własne komórki. W ten sposób mamy bardzo prostą fabułę, bez żadnych głębszych myśli, ale za to z niesamowitą akcją, która trwa niemal przez cały film. Michael Bay przyzwyczaił nas już , że w jego produkcjach jest dużo pościgów, wybuchów i efektów specjalnych. Tak było w "Twierdzy", w dwóch częściach "Bad Boys" i tak też jest w "Transformers". Jego filmy mają mało wspólnego z realizmem, bo w sumie po co, jeśli chce się pokazać światu coś bardziej emocjonującego niż zwyczajne, szare nudne życie. Kolejnym plusem jego filmów, i oczywiście również "Transformersów", jest humor. W ten sposób głównych bohaterów czekają różne sytuację, które dadzą widzowi sporo zabawy. Prawie na samym końcu reżyser pokazuje nam o ile roboty są mądrzejsze od ludzi. Nawet one (mówię oczywiście o autobotach) potrafiły nauczyć się szacunku do życia innych stworzeń, nie tylko samych siebie. Ludzie nadal nie potrafią szanować nawet własnego życia. Podobnie już było w "Terminatorze 2", ale takich mądrych uwag nigdy za wiele. Na bardzo dobrym poziomie stoi tu również gra aktorska. Głównie chodzi mi o Shia LaBeoufa, który pokazał swoje umiejętności. Mogę powiedzieć, że drzwi do wielkiej kariery stoją przed nim otworem. Ze wszystkich młodych męskich gwiazd kina to właśnie on ma największe szanse zrobić taką karierę, jak Brad Pitt czy Johnny Depp. Reszta ekipy również wypada bardzo dobrze. Ten film to również klucz do wielkiego świata dla Megan Fox, jednak ona nie musi grać w filmach na poziomie Jodie Foster czy Meryl Streep, z taką urodą i takim ciałem każda aktorka może zostać gwiazdą. Na słowa uznania zasługują też ludzie odpowiedzialni za efekty specjalne, które są po prostu zniewalające. Nie mam bladego pojęcia, jakim cudem nie zdobyli Oscara w tej kategorii. Moim zdaniem obok trylogii "Władcy Pierścieni" i najnowszego "King Konga"  to najlepsze efekty specjalne w historii kina. No ale cóż, Akademia ma najwyraźniej inne zdanie. W filmie jest też znakomity montaż i dźwięk oraz naprawdę świetna muzyka, sprawiająca, że film ogląda się bardzo przyjemnie. Podsumowując, "Transformers" to genialny film akcji zapewniający rozrywkę na najwyższym poziomie. W takich obrazach nie powinniśmy szukać nic realnego ani głębszego. Wystarczy tylko na chwilę odłączyć się od zwykłego życia i oddać się przyjemności oglądania tego filmu. Ja bawiłem się świetnie i myślę, że większość z was będzie się równie świetnie bawić.