Recenzja filmu

Legendy ringu (2013)
Peter Segal
Robert De Niro
Sylvester Stallone

Wiek się nie liczy

Polskie realia pokazują, że bokserska walka dwóch starszych panów może być dochodowa. Za przykład niech służy pojedynek Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą. Obaj ze sobą rywalizowali, nie
Polskie realia pokazują, że bokserska walka dwóch starszych panów może być dochodowa. Za przykład niech służy pojedynek Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą. Obaj ze sobą rywalizowali, nie przepadali za sobą, a do ringu weszli... no właśnie o wiele za późno. Peter Segal oparł jednak swój film na facetach, którzy mają dużo większą werwę niż nasi rodacy. Z tego też powodu "Legendy ringu" ogląda się bez zażenowania, czego nie można było powiedzieć o gali emitowanej w Polsacie.



Billy "The Kid" McDonnen i Henry "Razor" Sharp rywalizowali ze sobą zawzięcie przez długie lata. Jeśli bym miał porównać ich zmagania do realnych postaci, byliby to Manny Pacquiao i Juan Manuel Marquez. Filipińczyk i Meksykanin stoczyli dotychczas ze sobą cztery pasjonujące pojedynki. Postaci grane przez Roberta De Niro i Sylvestra Stallone mają za sobą dwa takie starcia. Konflikt pozostał nierozstrzygnięty, każdy wygrał po jednej walce. Teraz, po latach, nadszedł czas na decydujący pojedynek. A fakt, że panowie od wielu lat są emerytami i borykają się z wieloma problemami wieku starczego, w ogóle się nie liczy...

Wybór odtwórców głównych ról nie mógł być inny. Zarówno Sylvester Stallone, jak i Robert De Niro grali już w produkcjach bokserskich, obaj mają też doświadczenie komediowe. Ponadto ten pierwszy brał udział w bokserskim reality show "The Contender" (u nas znanym pod tytułem "Za wszelką cenę"). "Legendy ringu" nawiązują oczywiście do innych produkcji. I tak w dialogach można wyłapać odniesienia do "Słonecznego patrolu", "Gwiezdnych Wojen" czy "Toy Story". Dzięki Kim Kardashian dostało się także sposobom, jakich imają się celebryci, by zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście najwięcej jest wstawek nawiązujących do "Rocky'ego". Sylvester Stallone ponownie nie miał problemów, by wręcz sparodiować swą ikoniczną postać. W tych scenach przed oczami staje "Tango i Cash" i dobitne wykpienie Rambo. Pan Stallone jeszcze raz pokazał, że ma do siebie wielki dystans i zarazem duże poczucie humoru. Także wzajemne pikantne docinki między panami przypominają ostatnią wymienioną produkcję. W tej całej menażerii zabrakło jednak smaczków dla sympatyków "Wściekłego byka". Może Robert De Niro ma mniejsze poczucie humoru?



Pozostaje jeszcze oprawa samej walki. Tutaj "Legendy ringu" najbardziej przypominają "Rocky'ego Balboa". Ponownie możemy ujrzeć Michaela Buffera, a walkę transmituje stacja HBO w systemie PPV. Wypada to całkiem dobrze, a komplet publiczności na trybunach wbrew pozorom to żadna przesada. Choreografia samego pojedynku też wyszła przekonująco. Zawodnicy ruszali się jak na swój wiek przystało. Oczywiście przebieg samej walki to już duża przesada, ale przecież nie o całkowity realizm tu chodziło.

Do "Legend ringu" należy podejść z dużym dystansem. Jeśli weźmiemy historię na poważnie, to całość wypada po prostu słabo. Przy odpowiedniej dawce luzu obraz Petera Segala ma jednak kilka naprawdę świetnych scen, a całościowo jest lekką odskocznią w sam raz na niedzielny wieczór. Nie wyłączajcie jednak filmu od razu, gdy tylko zobaczycie nazwisko reżysera. W trakcie napisów jest jeszcze kilka scenek, w tym perełka z udziałem Mike'a Tysona i Evandera Holyfielda.  
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Posiłkując się aktualną filmografią szanowanego Sylvestra Stallone'a, można by pokusić się o... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones