Film Kasi Adamik "Boisko bezdomnych" opowiada historię kilku osób z dworca centralnego, które postanawiają jechać na mistrzostwa świata bezdomnych. Temat może wydawać się oklepany, jednak
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Film Kasi Adamik "Boisko bezdomnych" opowiada historię kilku osób z dworca centralnego, które postanawiają jechać na mistrzostwa świata bezdomnych. Temat może wydawać się oklepany, jednak całość została przedstawiona dobrze i w żaden sposób nie zawiodła moich oczekiwań. Nie było to arcydzieło na miarę Kieślowskiego, ale film na miarę córki Agnieszki Holland. Film trwał 126 minut, to długo, ale nie był w żadnym stopniu nużący. To lekka historia, którą ogląda się przyjemnie. Na początku filmu widzimy nauczyciela z problemem alkoholowym, który popadł w nałóg, ponieważ nie mógł się pogodzić z tym, że kontuzja kolana uniemożliwiła mu występ w barwach reprezentacji. Jacek Mróz ( Marcin Dorociński, który potwierdził swoją świetną formę) zamiast być gwiazdą (czego wielu mu wróżyło), został zwykłym menelem w czapce Świętego Mikołaja. W kolejnych minutach Jacek niespodziewanie trafia na grupę bezdomnych, którzy chcą trenować do mistrzostw świata. Powiedzieć, że to naciągane, to mało, ale tak jak pisałem, to lekki i łatwy film. Zacznijmy więc od najlepszego, czyli gry aktorskiej. Najciekawszą postać bezapelacyjnie stworzył Eryk Lubos.Facet z wyrokiem, jak możemy przeczytać w opisie dystrybutora, to człowiek, który był inicjatorem wystąpienia w Mistrzostwach Świata Bezdomnych. Aktor został doceniony również na Festiwalu w Gdyni. Zaangażowanie go do filmu to strzał w dziesiątkę. Mam jedynie nadzieje, że od teraz nie będzie dostawał wyłącznie ról bezdomnych lub „facetów z wyrokiem”. Skoro napisałem o najlepszym zawodniku, to muszę również napisać o zawodniku najgorszym. Górnik grany przez Bartłomieja Topę to według mnie najsłabsza część drużyny. Jego postać mówi niewiele, a gdy już się odezwał, zrobił to bardzo sztucznie. Kolejny barwny i charakterystyczny gracz to człowiek niezostawiający nawet na krok swojej teczki - Minister. Marek Kalita już w pierwszych minutach pokazał, na co go stać i do końca nie trzymał poziom. ciekawe jednak, czy ta rola pomoże mu wydostać się z serialowych tasiemców. A jeśli o tasiemcach mowa, to należy wspomnieć o Jacku Poniedziałku, którego kunszt aktorski dostrzegłem dopiero po tym filmie i według mnie zasłużył na medal. Słabym ogniwem obsady jest Krzysztof Kiersznowski, który zagrał takiego samego menela jak zawsze. Nic nowego. Plusem są zdjęcia Jacka Petryckiego, a muzyka Antoniego Łazarkiewicza dodała świetnego klimatu. Obaj panowie współpracowali wcześniej z Agnieszka Holland, dlatego uważam, że wykorzystanie znajomości matki przez córkę to lekka przesada i kolejne pójście na łatwiznę. "Boisko bezdomnych" to jeden polskich filmów, które chcą dorównać hollywoodzkim produkcjom opartym na schemacie – zwichrowani bohaterowie, magiczna przemiana, ekspresowe wyjście z nałogu i szczęśliwe zakończenie. Choć brzmi banalnie, muszę przyznać, że Adamik się to udało. Film mnie nie zawiódł, ale też nie zachwycił. Mam nadzieję, że w kolejnych filmach Adamik odnajdzie się w polskiej branży filmowej, bowiem trochę optymizmu w szarym kinie nie zaszkodzi